Ciekawy temat. Może go poszerzyć o pracę w gastronomii? Możecie pisać swoje doświadczenia z pracą w tym sektorze, o ile ktoś tu tak pracował
Co do gotowania to lubię gotować, ale raczej proste, mało skomplikowane rzeczy. Jestem minimalistką i lubię robić dania szybkie, wymagające mało składników (tak 5 jest optymalnie) i mało brudzenia. Lubię rzeczy z dużą ilością warzyw, sałatki, warzywa na patelnię, leczo, smażoną cukinię itp. No i rzeczy z grilla, boczek, karkówka, szaszłyki. Często robię sałatkę grecką albo twaróg/serek wiejski z pomidorem/rzodkiewką/szczypiorkiem, kukurydzę gotowaną, warzywa na patelnię, ziemniaki z masłem i cebulką, jakąś surówką i kotletem itp. Lubię też dania z dodatkiem ryżu, np. gołąbki, paprykę nadziewaną ryżem i mięsem mielonym, ryż z warzywami, sosem i kurczakiem.
Przez jakiś czas pracowałam w gastro, w restauracjach, kawiarni na kuchni i pizzerii. Straszny zapieprz, ale dużo zależy od miejsca i atmosfery. Jak ekipa była fajna to było super, ale częściej spotykałam wredne osoby
Za to dobrze się dogadywałam z klientami jako kelnerka. Praca na kuchni nie dla mnie na pewno, za dużo roboty, obowiązków i za duża presja czasu, a sprzątanie na koniec dobija, bo trzeba skrupulatnie i mega dokładnie myć wszystko, każdy sprzęt, a zdarza się, że jest bardzo brudne albo przypalone. A że zwykle byłam najmłodsza w ekipie, to robiłam najgorszą robotę. Lepiej było jako kelnerka, też dużo roboty zazwyczaj, ale chociaż nie było pieprzenia się z całym sprzętem kuchennym i pilnowaniem patelni i gotowaniem, bo szczerze mówiąc nie umiem gotować dla innych, zgodnie ze standardami i pod presją. W pizzerii miałam strasznie dużo roboty, bo należało do mnie prawie wszystko, poza samym robieniem dań. Musiałam sprzątać na bieżąco i na wieczór, zmywać wszystko, myć okna, zamykać lokal, obsługiwać klientów w lokalu i telefonicznie, zapisywać wszystkie zamówienia w zeszycie i podliczać, rozliczać się, myć podłogi wszędzie, i w lokalu na dole i schody i górę, gdzie mieliśmy zaplecze pracownicze. Właściwie wszystko było na mojej głowie, a pieniądze jak za siedzenie na dupie w ochronie, dramat
I nawet nie było posiłku pracowniczego.