Możliwe, że bardzo podobnie zjawisko, nie wiem jednak czy odnosisz się do mowy "W obronie Flakkusa" czy "O prowincjach konsularnych" lub jeszcze czegoś innego. Autor nie żywił do Żydów jakąś szczególną
niechęć, którą nie obdarzałby innych tzw. barbarzyńców. Najogólniej mówiąc to co obce jest złe i nie chcemy tego poznawać, co niestety zostało do niektórym do dzisiaj. Jeszcze gorzej było w społeczeństwie kastowym.
"Polaczek" jednak z premedytacją napisał coś w rodzaju fantasy, w której oczernia starozakonnych w iście zabawny sposób, tłumacząc tym swoje czy też rodaków niepowodzenia, czy też braki w wykształceniu. Jeszcze to przekonanie, że chrześcijaństwo jest najlepsze.
Najgorsze typy kłamstw, które nie znaczą kompletnie nic: Polska jest najlepsza, bo ja jestem z Polski czy chrześcijaństwo jest najlepsze bo ja jestem chrześcijaninem.