Przed śmiercią z pewnością chciałabym szczęśliwie przeżyć życie
Zrobić jakąś małą karierę, w sensie zostać doceniona za jakąś moją twórczość (niestety straciłam wszystkie wiersze, które przedstawiały jakąś wartość i opowiadanie na ponad 20 stron, które uważałam, że mi się udało
), zrealizować chociaż jeden jakiś mój szalony projekt, a najlepiej poznać kogoś, z kim mogłabym tworzyć takie rzeczy i on by mi w tym pomagał, nagrywał mnie albo zrobił jakąś fajną sesję, albo żebyśmy razem coś nagrali. I mieć jakąś fajną stałą pracę, którą będę lubić, będę czuć się stabilnie, nie mordować się w niej codziennie psychicznie i nie chodzić do niej jak za karę i mieszkać w jakimś fajnym miejscu, gdzie będę czuła się bezpiecznie i komfortowo i będę wiedziała, że nie wyrzucą mnie nagle z dnia na dzień mimo zapłacenia już za cały miesiąc (kiedyś tak miałam
Mimo, że zapłaciłam na początku miesiąca za cały, to w pierwszym tygodniu kazali mi się wyprowadzić i dali mi na to tydzień, wyprowadziłam się 12, a kasy za resztę miesiąca ani kaucji nie odzyskałam, mimo że przynajmniej za resztę miesiąca mieli mi oddać. A dlaczego? Bo współlokatorka nawymyślała o mnie jakieś głupoty właścicielom, ale myślę, że mieli to ukartowane, że ona była kimś bliskim dla nich i to był sposób na łatwy zarobek dla nich i zwyczajne oszustwo. W dodatku nie chcieli mi dać umowy najmu wcześniej, jak chciałam podpisać to mówili, że innym razem, a potem nagle usłyszałam o sobie dziwaczne rzeczy, które nie miały miejsca i kazali się wyprowadzić, a mnie nawet nie dopuścili do słowa jak próbowałam się bronić i cokolwiek wyjaśnić. I sami mówili i pisali, że oddadzą pieniądze, a jak się upomniałam, to powiedzieli, że nic takiego nie było i straciłam kupę kasy
). Znowu się rozpisałam, ale taka już moja natura
A wracając do tematu, bo trochę od niego odeszłam, to chciałabym zrobić jeszcze kiedyś coś twórczego, z czego będę dumna, jak kiedyś z moich wierszy, które straciłam przez kradzież laptopa, a strony, na których je umieściłam, zostały usunięte (tak, człowiek pech to właśnie ja - nie znam nikogo, kto miałby w życiu aż tak przegwizdane jak ja, ogólnie jestem tą osobą, której spadnie cegła na głowę w drewnianym kościele albo jeden jedyny ptak w okolicy nasra na łeb).
Ktoś wyżej pisał o tatuażu, ja za to bym chciała zrobić sobie kilka kolczyków - industrial, w wardze i w płatku nosa. Ale trochę się boję bólu i gojenia, i że mogą mi przeszkadzać i ciągle będę nimi ruszać.