No i mamy kolejny dobry odcinek. Zaczęło się drętwo i nudno, ale na szczęście odcinek się rozkręcił
Plusy
+wizyta archanioła Gabriela (znów w tym sezonie zapachniało mi 1. sezonem, od razu mi się przypomniało ukazanie się Anioła Babce w odcinku "Ziarno"
)
+rozmowa Ferdka z Boczkiem na korytarzu
+cała rozmowa Ferdka z Archaniołem w kuchni
+Pazdzioch opętany uczuciem miłości do Heleny
+P: "Helena, kocham Cię"
H: "Jezus Maria, Marian nie strasz mnie"
+fakt, że z początku nikt nie mógł sobie przypomnieć dobrego uczynku Ferdka
+rozmowa Ferdka z Januszem w nocy w kuchni
+"Tyle lat korzystania ze wspólnej toalety może ludzi połączyć"
(genialny tekst)
+Jolaśka i Waldek (o dziwo, na plus. W ogóle w tym sezonie są jacyś inni, mniej irytujący)
+obiadek (też mi się podobał, pierwszy raz od dawna)
+"ja żem ewangelicznie głodnego nakarmił i napił"
+Boczek przypominający sobie, że Ferdek z Pazdziochem ukradli mu kiedyś salceson
+scena łóżkowa
+drzwi do kibla "wrotami do prawdy"
+lipa w wewnętrznym ogrodzie Ferdka (to co pozostaje po leniach i nierobach
)
+zakończenie ( naprawdę rozśmieszył mnie widok Archanioła z puszką piwa w ręce)
+brak Kozłowskich
Neutral
scena w parku (złomiarze wypadli znacznie lepiej niż zwykle, ale rewelacja to nie była)
pierwsza scena rozmowy księdza z Ferdkiem na korytarzu
Minusy
-kazanie księdza w kościele
Ocena odcinka
9/10