Post
autor: nitroglicerynka » 2020-06-30, 10:35
Odcinek nie komediowy, acz obyczajowy. Według mnie z bardzo dobrym przesłaniem.
Halina przynosi do domu nic nie wartą, przypadkową zabawkę - bo przecież to żadna maszyna, tylko cacko ze światełkiem, które pokazuje tylko na przemian plemię indiańskie - plemię afrykańskie bez ładu i składu, a odbiorcy wierzą w to bezgranicznie (analogia do ślepej wiary w to, co powiedzą mass media).
Bardzo dobre pokazanie, jak z tą infantylną i przypadkową, bezwartościową informacją mieszkańcy kamienicy potrafią się zżyć i jak potrafią się zrobić na tym tle podziały nie do pogodzenia (analogia do wojny polsko-polskiej).
Tylko Ferdek (i złomiarze, ale oni są mniej kluczowi) jest tutaj ostoją normalności, kimś, kto dobrze zauważa, że to całe sprawdzanie genów jest niczego nie warte (przykład racjonalnego podejścia do sztucznie kreowanych podziałów).
Zasłużone 7/10 za trafiający do mnie przekaz.