Minął tydzień i znowu kolejny odcinek i znów otrzymałem obyczajówkę z elementami komedii. Było równie słabo jak tydzień temu, a może nawet ciut słabiej
Plusy
+masowy powrót stary tekstów: "a robić ni ma komu", "tobie się oczy otworzą jak mnie się zamkną", "nie o takie Polskie walczyłem", "nie chcem ale muszem", "świętokraństwo"
+testowanie Janusza przez Ferdka
+akcja z małpką (naprawda zabawna, ciekawy motyw
)
+nocna wizyta Paździochów
+postać Janusza (przypadł mi do gustu, wreszcie jakaś nowa postać która naprawdę może się podobać)
+nocna rozmowa Paździocha juniora z Ferdkiem
+zakończenie (Ferdek z rajtuzami genialny)
+"a na co mnie mieć małpę w domu? Mnie synowa wystarcza" (Mistrzowski tekst, zdecydowanie tekst odcinka)
Neutral
Pierwsza scena z Januszem (nic ciekawego)
Minusy
-scena w parku z Badurą
-scena w parku z Kozłowskim
-scena u Kozłowskich
-scena w kościele (najgorsza, zupełnie niepotrzebna scena. To kazanie księdza było przeraźliwie nudne)
-
Brak Boczka -(wystąpił tylko jako tło podczas kościelnej sceny, więc tak jakby go nie było bo nie wypowiedział nawet słowa)
-czerwone włosy Jolaśki (w ogóle z taką fryzurą nie powinni jej wpuścić do kościoła)
-spotkanie Janusza z Haliną u Kiepskich (te jego opowieści były tak nudne, że myślałem, że zasnę przed telewizorem)
Konkludując, drugi odcinek sezonu i mamy regres w stosunku do poprzednika. Mimo naprawdę sporej ilości plusów, nie był to rewelacyjnie śmieszny odcinek. Większość plusów to pojedyncze elementy danych scen. Dwie sceny które mi się naprawdę podobały w całości to te ostatnie. Ja mam takie wrażenie, że w nowych odcinkach panuje taki obyczajowy klimat, co nie pasuje do sitcomu. Nie wiem jak można tak spartolić taki potencjał. Przecież z syna Paździocha można by było zrobić jeszcze gorszą mendę i gnidę od jego ojca, ale cóż. Dopiero 2 odcinki sezonu za nami, może jeszcze Janusz się rozkręci. Jak na razie sezon mnie nie porywa, bardziej zajeżdża obyczajówką niż komedią
Ocena odcinka
3/10