Derek187 pisze: ↑2022-10-25, 15:32
Ale, że Sobiszewski ją lubi, to się nie ma co dziwić. Tworzenie historii łasej na pieniądze idiotki, która totalnie steruje swoim mężem, a przy tym jest niesamowicie dziecinna i na dodatek mówi wierszykiem, jest ciekawe z twórczego punktu widzenia.
Tak, w książce powiedział prawie wprost, że chodzi właśnie o to.
Derek187 pisze: ↑2022-10-25, 15:32koniec końców to gdzie taka Pupcia by miała być jak nie w "Kiepskich".
Bez sensu argument. Musi być gdziekolwiek? Polsat dostał od KRRiT wprowadzenia gdzieś Jolaśki i do Pierwszej Miłości się nie dało, bo Ilczuk gra tam już kogoś innego, do Trudnych Spraw też nie, bo Ilczuk nie lubi paradokumentów, więc zostali tylko Kiepscy albo rozwiązanie Polsatu?
Derek187 pisze: ↑2022-10-25, 15:32
Oprócz tych przesadzonych pisków czy wycia, to ta postać zawsze była dla mnie intrygująca, totalnie odjechana (...)
To akurat prawda. A do tego bardzo dużo wniosła do serialu. Tylko, że to samo można powiedzieć o Paździochu (celowo wyciąłem fragment, w którym mówisz, że nie pasuje do Kiepskich, ale nie chcę manipulować wypowiedzią, tylko odnieść się jedynie do jej części), a jakoś Paździoch potrafił to osiągnąć w sposób, który nie irytuje.
Derek187 pisze: ↑2022-10-25, 15:32Walduś. Wiadomo, czasami w starych odcinkach potrafił rozśmieszyć, ale ogółem to do mnie nie trafiał. W pierwszym sezonie te różne debilizmy z nim związane (ale Żukowski wtedy dobrze grał), w czwartym totalnie upośledzona postać (aż żal czasem patrzeć), no a po powrocie też nic większego nie zagrał, raczej prym wiodła Jolaśka. Ponadto od kilku lat Żukowski gra bardzo słabo, a to co w niektórych odcinkach pokazuje, to raczej niska półka. Uważam, że ten serial się nie zestarzeje, trio Ferdek-Paździoch-Boczek się nie zestarzeje, ale Walduś Cycu się według mnie zestarzał i na chwilę obecną to nie jest dobre.
Co do Waldusia, to:
1. Dziwi mnie, że Jolaśka była warunkiem Żukowskiego, który powiedział, że bez żony i przestania bycia debilem nie wraca, a tymczasem... dalej jest debilny w takim samym stopniu, tylko inaczej to ukazuje, a ten nowy sposób irytuje bardziej niż stary, nawet jeśli stary też nie był dobry. Zamienił stryjek siekierkę na kijek... Żukowski ma taki sam łeb do interesów, co Walduś zamieniający mieszkanie Kiepskich na saturator... No chyba, że po prostu obiecali mu żonę i podpisał umowę, a dopiero potem się okazało jaka to żona, ale jak się okazało, że wyszło jak wyszło, to nie buntował się przez te 11 lat żeby zmienić charakter jego i żony?
2. Jeśli Walduś jest zły, to niech zmienią jego charakter, co jest ogółem dobrą decyzją, bo przez 7 lat wszyscy inni bohaterowie też się trochę zmienili, jednak czy bycie pantoflem to jedyna możliwa droga? Bo jak nie, to KRRiT...
Mnie się marzy Walduś w stylu Romana Kurskiego z Miodowych Lat. Nie jest to postać szczególnie wybitna i w Miodowych Latach nie zawsze go lubiłem (chociaż jest bardziej na plus niż na minus), jednak do Kiepskich bardzo pasuje- czyż Wrocławski Trójkąt Bermudzki to nie są właśnie takie cwaniaczki po przejściach i nierzadko z kryminalną historią? Kurski by terroryzował Paździocha i Boczka znacznie zabawniej niż Helena. Mnie się stary Walduś podobał bardziej niż większości tutejszym userom, ale też widzę jego wady, więc niech sobie nawet ma tę żonę, tylko dlaczego akurat taką? Czy ktoś ala Ala Krawczyk byłby zły? Już nawet bym wolał drugą Mariolkę, która jest nijaka, ale już wolę nijakość niż charakterystyczność w akurat takim wydaniu (np. Adelajdę Muchomorek lubię bardziej niż Malinowską właśnie dlatego, że Adelajda jest do zapomnienia, a Malinowska to babcia Jolaśki, która sprzedała ją kiedyś Cyganom
) Od biedy kompromis- niech już Jolaśka sobie będzie jaka jest, skoro Sobisz ją tak kocha, ale dlaczego Walduś musi być pantoflem, a nie może się z nią regularnie kłócić? Oczywiście nie może z tym przesadzić, aby widzowie wciąż go lubili (chociaż Jolaśkę mało kto lubi, a nikomu to nie przeszkadza), a do tego kłótnie by irytowały, będąc powtórką z rozrywki... każdej innej Kiepskiej pary, ale by to irytowało mniej niż ta wersja. Ewentualnie by się nie kłócił, tylko ją olewał, udawał, że słucha i ogółem często unikał. Z tego by mogły być jakieś zabawne sceny, np. jak Jolaśka sobie coś gada tyłem do niego, a on jakoś pomysłowo ucieka z mieszkania- kombinuje którym oknem itp., a na dole już czekają kumple w BMW... Wymyślam na siłę, bo dla mnie największą wadą Jolaśki nie jest żadna jej cecha sama w sobie, tylko zepsucie mojego kochanego Cyca (niby taki zły za Okiła, a jednak da się zrobić jeszcze gorzej...), a dopiero na drugim miejscu jest cała jej jolaśkowatość, która też doprowadza do szału, ale mniej.