Odcinek o wizycie rodziców Irka w akademiku pokazuje starą prawdę że najśmieszniejsze są pomysły najprostsze
Fajna panika jak list od rodziców przyszedł. Sprzątanie, prostowanie zachowania kolegów, zbieranie butelek, puszek
A jak przyjechali to jacy stereotypowi studenci-inteligenci zapięci pod szyję, w okularkach
każdy i gada od rzeczy niby mądre rzeczy
Potem jak rodzice wyszli to impreza od nowa
Nazajutrz rodzice znów przychodzą a tu jeden wielki regularny burdel
Irek wstydził się przedstawić swoją dziewczynę rodzicom a ci go znajdują nad ranem z murzynem w łóżku
Ojciec: "A mówiłem, mówiłem nie posyłać go na studia do tej Warszawy !" - czyżby przewidzieli patologiczne rządy HGW...
Na koniec gratka dla fanów starej motoryzacji, wizyta na giełdzie samochodowej w celu zakupu Opla Kadetta
I uwaga ogólna, impreza jest to i masz wódkę Absolwent, piwo Żywiec, Leżajsk itd.
To przecież też robi klimat i nadaje realnego sznytu serialowej fikcji. Można się lepiej utożsamić z bohaterami itd. Dlatego ten co wymyślił potem lokowanie produktów powinien zostać skazany co najmniej na karę publicznej chłosty jak nie śmierci !