380. Sąd Ostateczny
Wydaje mi się, że odc. 380. i 381. nie tylko przesunięto na kolejny sezon, lecz również zamieniono kolejnością, bo według pierwotnego planu jeden sezon miał mieć mocny finał, a według drugiego mocny początek. Tak czy siak, rewelacyjny był ten finało-początek! Gruba sprawa, której koniec końców i tak był winien duchowny, tylko nie ksiądz, a samozwańczy pastor. To był bardzo dobry pomysł, że winny był duchowny, a nie jakiś bandzior. Świetny też więzień grany przez Tomasza Oświecińskiego. Nie lubię jego ról, bo gra w gównach Vegi, lecz tutaj podobał mi się do tego stopnia, że chętnie zobaczyłbym go na stałe zamiast Pluskwy i zamiast tej złotej rączki po przejściach. Tzn. nic nie mam do tej złotej rączki, ale Oświeciński ciekawszy. Cały odcinek wyszedł świetnie i nawet Babcia dostała rólkę! Bardziej mnie jednak cieszy cameo Biskupa, bo tutaj bardzo pasuje, a ja uwielbiam Orzechowskiego! Raziło mnie tylko, że Morus był tak cięty na o. Mateusza. Rozumiem Jacka i tego drugiego Placka, ale oni kierowali się diametralnie innymi motywacjami. Natomiast Morus? Może mieć swoje sympatie i antypatie (i empatie i apatie
), ale to do niego nie pasuje, bo jest szalenie nieprofesjonalne. Wiem, że właśnie to stanowiło siłę napędową tego odcinka, więc wcale bym się tego nie pozbywał, ale rozegrał jakoś mądrzej. Odsunięcie przyjaciół Mateusza od śledztwa? Bardzo mądre! Jednak taki sam subiektywizm, tylko inaczej ukierunkowany? Na szczęście nie zepsuło to całokształtu tego cudownego epizodu!
9/10
Widzu, brak wstępu był w stylu starych odcinków i to jeden z najjaśniejszych punktów, bo po co komu nudne obyczajówki?