Ostatnio w artykule o Krystynie Feldman trafiłem na pewne niemiłe wydarzenie w jej życiorysie, o którym nie wiedziałem wcześniej:
Krystyna Feldman doczekała się jednak głównej roli. W wieku 88 lat zagrała pierwszoplanową postać w filmie "Mój Nikifor". W tym samym roku, w którym świętowała wielki sukces, została ofiarą napadu. Aktorka razem z przyrodnią siostrą czekały na autobus i w pewnym momencie ktoś zaatakował Krystynę Feldman od tyłu. Ukradziono jej torebkę, w której było 1200 złotych, różaniec i papierosy. Artystka została przewieziona przez pogotowie do szpitala, gdzie stwierdzono złamanie kości udowej. Krystynie Feldman groził wózek inwalidzki i tak naprawdę nigdy już po tym zdarzeniu nie odzyskała pełnej sprawności. Niecały miesiąc później policja zatrzymała sprawców. Byli to bracia w wieku 18 i 20 lat oraz ich 15-letni kolega. Krystyna Feldman nie rozpoznała napastników, ale wcale nie musiała tego robić. Młodszy z braci chwalił się bowiem znajomym tuż po napaści, że:
Załatwił babkę Kiepską.
Artystka wybaczyła swoim oprawcom, twierdząc, że to jej obowiązek chrześcijański. Chłopcy napisali z polecenia sądu rodzinnego list do aktorki, w którym mieli ją przeprosić.
Napisali wszyscy. 15-latek wspomniał, że rodzice nie zarabiają za dużo. A jako dolę z napadu obiecano mu, że kupi sobie buty i telefon komórkowy w hipermarkecie – mówiła aktorka w 2004 r. podczas rozprawy.
Czyli pani Feldman odczuła popularność i debilizm widzów jeszcze bardziej niż Żukowski