Wygrzebałem bardzo obszerny wywiad z Andrzejem Grabowskim:
http://mediafm.net/kultura/30194,Andrze ... skich.html
Brałem udział w telenoweli, mówię o „Złotopolskich”, i biorę udział w Kiepskich. Telenowela polega na tym, że historyjka ciągnie się i wlecze się i nic się nie dzieje, oprócz tego, że koń w „Złotopolskich” zachoruje w jednym odcinku i przez trzy odcinki go leczymy, i ja tylko o tym koniu mówię, po czym koń zdrowieje, ale za to listonosz przynosi wiadomość, że coś – potem znowu przez trzy odcinki o tym mówimy, później dowiadujemy się, że został wybrany na wójta ktoś tam, i tak dalej. Więc to jest ta taka nudna ciągłość i tu może szlag człowieka trafić. W Kiepskich o tyle jest lepiej, że każdy odcinek to jest mini fabuła, to jest o czymś kompletnie innym. Są te same postacie, ale tematy odcinków są zupełnie inne. Poza tym to są często abstrakcyjne tematy, kompletnie nie dające się przenieść do rzeczywistości, mówiące o rzeczywistości, ale to nie jest rzeczywistość 1:1. Wobec tego to jest mniej nudne, a poza tym telenowela ma to do siebie, że jest kręcona non stop, codziennie przez kilka lat z krótkimi przerwami. A niecodziennie są wszyscy aktorzy oczywiście potrzebni, ale jeżeli ktoś gra główną rolę w telenoweli, to ma zajęte 20 dni w miesiącu, jeśli to idzie np. codziennie. A Kiepscy? Kręcimy 15 albo 30 odcinków w roku, spotykamy się dwa razy na parę tygodni i koniec. Ja nie mam nic wspólnego z Kiepskimi, nie wiem, kiedy to idzie, nie wiem o czym to jest, nic nie wiem. Ludzie mi opowiadają fabułę odcinków i ja nie pamiętam, że coś takiego nagrywałem, że kimś takim byłem, itd. Ale taka jest właściwość obecnych produkcji, że to jest fabryka, a nie jakieś wydarzenie artystyczne, które się celebruje przez kilka dni. Tam się po prostu pracuje, pracuje, pracuje.