Bardzo dobry epizod. Dużo śmiechu, dużo humoru.
Plusy:
- pierwsza scena (wypsikanie Kozłowskiego, dialog: - To co tak wanieje? - A to od Kiepskich. One pewnie se coś popsuły.)
- wizyta Kozłowskiego u Kiepskich ( "Taka, żeby żal wszystkim dupę ścisnął"
)
- nocna wizyta Paździocha ( "Chciałem pani oświadczyć, że 80% ludności jest zaburzonych umysłowo", na co Halina: "Dziękuję panu za bezcenną informację"
)
- scena w sklepie ( "Proszę pani, jak się gotuje, to śmierdzi, a jak się spożywa, to się pierdzi", "Atrakcja to ja" Malinowskiej
)
- "Uwierzył chłop w gusła, aż mu dupa uschła"
- scena w salonie u Paździochów ( gadanie o tym, że Paździocha robi zawsze herbatę po turecku, karpia po żydowsku, a kapustę po włosku, nawet ciekawe to, jednak po co znowu ten oklepany tekst: "Gówno mnie to obchodzi"?)
- scena z Mariolą ( - A kto u nas najmądrzejszy? - Ksiądz!)
- szykowanie się Haliny do kościoła + kilka śmiesznych tekstów
- scena z księdzem (" Kurde! "," Kalafiorek! Mniam, mniam! " - oba teksty z ust księdza
)
- Paździoch lunatyk, Halina za nim, Boczek świadkiem, przestraszenie Haliny przez Badurę, ganianie Paździocha
-" Chwileczkę Ferdziu! " - Boczek udający Halinę
- jęki Paździocha wydające się Ferdkowi jednoznaczne
- oskarżenie Haliny o zdradę z Paździochem
- Ferdek dobijający się do drzwi domu Paździochów i wyzywający Paździocha na pojedynek, tekst:" jest w domu, ale wariatów "
, Helena obojętna na wieść o rzekomej zdradzie męża
- zakończenie + idealna do tytułu puenta:" Zwisa mi to kalafiorem "
Minusy:
- scena w sypialni Ferdku i Halinki, Ferdek ze wszystkim na "nie"
- żałosny Paździoch wypierdzielający Boczka jak świnię
- obiadek
- scena na ławce z Paździochem i Haliną, mogłaby być lepsza, śmieszniejsza
- trzymanie dywanu, zupełnie zbędne, tym bardziej, że parosekundowe
- wypierdzielenie Boczka po jego zasugerowaniu, że Halina ma kochanka
- przedostatnia scena z tym kamieniem
Mimo tych minusów, u mnie plusów jest zdecydowanie więcej.
Ocena: 8,5/10